— yunnan 2009/11/16 21:31
Rok: 2009
W filmie chodzi o zaglade ludzkosci majaca nastapic w 2012 roku w grudniu. Chodzi o przebiegunowanie. Tak wiec wg filmu ma to sie odbyc w ten sposob, ze neutrina zmutuja (mega-), zagotuja wode pod ziemia i bedzie ogolna kaszana. W trakcie zblizajacej sie katastrofy (szacuje okolice listopad/grudzien) widzimy ze w San Fransisko jest slonecznie i pieknie (ujdzie), w parku Yellowstone rowniez panuje calkiem letnia pogoda, jak i pozostalych czesciach swiata ludzie ciesza sie letnia ciepla pogoda. Dopiero w czasie kulminacji katastroficznych zdarzen w Waszyngtonie zaczyna padac snieg, podejrzewam ze to ma byc glebszy przekaz, taki sam jak ten ze lotniskowiec USS John Kennedy wyprasowal bialy dom. Ciekawe ze ten lotniskowiec przestal plywac 1 sierpnia 2007… ok, czepiam sie :)
Potem wszyscy leca do Chin, zeby wsiasc na wczesniej przygotowane arki. Ogolnie prawie cala ludzkosc ginie, ale to nie jest wazne bo rzad amerykanski przezyl, a prezydent Ameryki sie bohatersko poswiecil.
Tak wiec glowni bohaterowie, afroamerykanin geolog i drugi, autor ksiazki o Atlantydzie, lataja caly film w te i we w te, zeby na koncu trafic razem na te sama arke ratunkowa. W miedzyczasie, ni z gruchy ni z pietruchy, pojawia sie sympatyczny tybetanski mnich, a jego mistrz rozlewa jego herbate gadajac przy tym farmazony o tym ze powinien szybciej pic :) Mozna by tu wpasowac przenosnie ze swiat musi zostac zalany i wysuszony zeby sie oczyscic… ale ja bym nie nadinterpretowal. Mnich to moj ulubiony bohater, nie duzo gada, a jak juz mowi, tzn ze ma cos istotnego do powiedzenia.
Zly (ale jak sie na koncu okazuje, nie az tak bardzo) grubasek, przedstawiciel amerykanskiego rzadu, podobno ma niemiecki akcent w angielskiej wersji jezykowej filmu… niestety ja ogladalem film po niemiecku, wiec nie wiem jak sie do tego odniesc :D Na pierwszy rzut oka wredny rosjanin, okazuje sie nie byc az taki zly, po prostu dba o wlasna skore. Za to drugi maz glownej bohaterki, ma od razu napisane na czole ze zginie :) Na jego szczescie, ekipa potrzebuje go w trakcie filmu, bo tylko on jest pilotem. W momencie kiedy jego umiejetnosci przestaja byc przydatne wkrecaja go wielkie tryby…
Naturalnie od razu trzeba zaakceptowac srednio inteligentne zachowania bohaterow amerykanskich, ale nauczylismy sie tego z innych filmow. Np do przewidzenia jest zostawienie kilku fajnych bryk w samolocie Antonov, tylko po to zeby sobie posluchac radia i zeby szybciej zuzyc swoje paliwo. Z tego co widzimy na poczatku cala plyta tektoniczna USA sie lamie i tonie i prawdopodobnie cala Azja zostaje zalana (woda zalewa Himalaje). Na koncu okazuje sie, ze zgodnie z obliczeniami, prawie cala Afryka zostaje nieruszona, ani nie zalana. Mozna sie wtedy zastanowic po co wszyscy lecieli do Chin i budowali tam te wielkie statki, skoro mogli spokojnie przezyc wszystko w Afryce… Nalezy rowniez zwrocic uwage ze wulkany wybuchajace tworza fale uderzeniowa i grzyb jak wybuch bomby atomowej… ciekawe ;) Sam nie widzialem wybuchajacego wulkanu, wiec trudno mi oceniac, ale moze w USA tak wybuchaja, w koncu tam wszystko jest wieksze i lepsze :D
Tak wiec jak pisalem, fabula identyczna jak w poprzednich filmach (np Armageddon, The day after tomorrow, End of days a nawet Independence day), ale osadzona w nowej sytuacji. Wszystko oprocz okropnego ciaglego halasu jest przewidywalne.