This is an old revision of the document!
Table of Contents
Ksiazka 1
— yunnan 2011/05
Ksiazka absurdokumentalna grubo podszyta logika.
Wstep
Niby nic a logika…
Logika jest delikatna i zwiewna, przeplata sie w kazdym naturalnym procesie, jest siostra matematyki (jesli nie matka :D). Jednak w kwestiach spornych, logika jest jak walec, jak czolg, powoli, krok po kroku, kawalek po kawalku rozjezdza idiotyczne argumenty, rozjezdzajac tych ktorzy probuja polemizowac.
Jakie jest wiec jedyne logiczne (o dziwo) rozwiazanie ? W ogole nie wdawac sie w dyskusje !
Najkorzystniej jest przedstawic swoje glupie i nieprzemyslane zdanie, po czym sie ewakuowac, aby uchronic sie przed bardzo niebezpieczna logiczna argumentacja, a to najpewniej bedzie prowadzic do jakichs problemow.
Dlaczego ludzie boja sie myslec… waga mozgu to ok 3% masy ciala, a zzera 20% energii, wiec wielu ludzi woli tutaj oszczedzic. I calkiem rozsadnie, w koncu zawsze mozna ta dodatkowa energie jakos dobrze wykorzystac, na trucie dupy, zawracanie dupy, brynczenie, gadanie glupot, bycie politykiem lub prawnikiem, bycie menedzerem lub ekonomista, lub nawet calkiem niezle, na spanie.
Dlaczego nie przepadam za tymi teoriami zyciowymi, o tym pozniej.
Co jednak jesli posadzimy prawnikow i politykow za sterami ? Oczywiscie neguja oni nie tylko logike, ale nawet fizyke i matematyke, no bo w koncu prawo jest prawem ! Dura lex, sed lex. Qui curat Physicorum?
Ale o tym wszystkim dalej…
Zalozenia
Niby zalozenia powinny byc na poczatku, ale tu pasuja tez calkiem dobrze.
Zalozenie 1. Jesli pisze “cala grupa”, lub nawet “wszyscy”, w domysle chodzi mi o “wiekszosc”, czyli o niebezpiecznie duza czesc jakiejs opisywanej grupy. Pod zadnym warunkiem nie mozna brac napisanych tu tresci osobiscie i nie sa one rowniez do nikogo osobiscie skierowane (chyba ze jest zaznaczone inaczej).
Zalozenie 2. Zaklada sie ze w kazdym zdaniu, przy ktorym nie opisalem cytowania, cytuje sam siebie, na co sobie pozwalam (odpowiednie dokumenty, nie potwierdzone notarialne, ale z oryginalnym podpisem, moge przedstawic na zasadne zadanie). Od razu mowie, ze nie sprzedam praw do tych cytowan, poniewaz wiem ze wiekszosc prawnikow oskarzyla by mnie o splagiatowanie samego siebie !
Slowa uzyte w tym tekscie sa raczej polskie, wiec chce zaznaczyc ze ogolnie cytuje tu Slownik Jezyka Polskiego oraz Slownik Wyrazow Obcych.
Jesli jednak nie zaznaczylem cytowania przy jakims ewidentnie zerznietym od kogos zdaniu (np “kurna chata”, lub “Rozdzial 1”) prosze o wiadomosc, przed naslaniem na mnie stada prawnikow (kiepsko sobie radze w stadach, niby ze podobno czlowiek jest zwierzeciem stadnym).
Zalozenie 3. Jesli jakis fragment kogos urazil, to prosze wziac pod uwage ironiczny charakter tego tekstu. Jesli jednak wciaz ktos czuje sie urazony, to polecam odpalic mozg (glownie czesci odpowiedzialne za logike i poczucie humoru), bo chyba sie juz troche zakurzyl.
Zalozenie 4. Podobne do 2. Slowa “wszyscy”, “zawsze”, “calkowicie”, “pewnosc” musza byc traktowane z 90% pewnoscia. Czyli piszac ze zawsze x oznacza, ze w 90% przypadkow zdarza sie zdarzenie x. Podczas gdy piszac ze wszyscy y, nalezy rozumiec ze chodzi o 90% z grupy y. No chyba ze zaznaczono inaczej.
Zalozenie 4b. W tekscie tym zakladam bardzo asekuracyjne wspolczynnik pewnosci na 90%, podczas gdy wiele osob ustawia go zwykle na 95% lub nawet na 99%. Tak wiec ja, piszac ze wszyscy ludzie nie mysla, twierdze tak tylko o 90%, co jest bardzo optymistycznym zalozeniem.
Zalozenie 5. Nazywajac kogos, lub jakas grupe zwrotami typu “glupek”, idiota itp, lub nazywajac czyjes zdanie jako glupie, idiotyczne itp, nie mam zadnego zamiaru urazic nikogo. Celem takich wyrazen jest bardzo krotkie i silne wyrazenie faktu ze sie z kims nie zgadzam, lub uwazam takie albo inne zdanie za bledne. Szczypta negatywnego zabarwienia emocjonalnego jest umyslna, zeby wyrazic jak bardzo sie nie zgadzam.
Rozdzial 1, Narodziny
Skad wiem ze nie jestem Jezusem ? Sprawa jest prosta, choc nie oczywista. Urodzilem sie w czasie kiedy sklepy oplywaly w ocet i juz wtedy zastanawialem sie, po co komu tyle octu i wody. Pare miesiecy po moich urodzinach, na ulicach pojawily sie czolgi, podobno zeby bronic kraju, wiec jedynym wnioskiem bylo to, ze bronilismy naszych zasobow octu… no i wodki.
Nie widzialem w tym wtedy zadnej logiki… a po wielu latach, wciaz nie widze zadnej. Wtedy nie uwazalem tego za nic dziwnego, bo w koncu “wrodzilem” sie w taka sytuacje, ktora bralem za normalna, tak samo jak kazde dziecko uwaza swoj dom rodzinny za najbardziej normalny i dziwi sie ze zamiast kompotu do obiadu jest herbata… bo w koncu zawsze byl/jest/musi byc kompocik.
Swiat wydawal sie wtedy cudowny i prosty. Wybor pomiedzy octem a wodka nawet mnie nie dotyczyl, choc wydawal sie oczywisty (picie octu nie bylo uwazane za normalne nawet w bardzo alternatywnych kregach). Wyjazd urlopowy tez nie sprawial wiekszego klopotu, bo go zwykle po prostu nie bylo. Wybor pomiedzy dwoma kierunkami, polnocnym lub poludniowym, nie sprawial wiekszego klopotu.
Jednak co bylo z logika… kompletny deficyt tego dobra i calkowita negacja jakiegokolwiek jej istnienia, spowodowal zanik nawet najbardziej podstawowych zasad, np zasady wzajemnosci. Co dziwne, nawet bardzo silnie marketingowana przez kosciol maksyma “nie rob drugiemu co tobie nie mile”, przemienila sie raczej w akustyczna mantre niz w jakkolwiek merytoryczny zwrot.
Nic z tego o czym tu pisze nie zostalo opisane w Biblii, dodatkowo Jezus podobno mial powrocic zima, tak wiec zgodnie z prostymi zasadami logiki prawdopodobienstwo ze jestem Jezusem jest infinitezymalnie male (czyli nie zero, ale tak male, ze w ogole nie warto o tym gadac, wiec nie bede o tym wiecej gadal).
Rozdzial 2, Tabula rasa
Ciekawe jest to, ze mimo ze jestem prawie pewien reinkarnacji, to mam pewne klopoty z przypomnieniem sobie wczesniejszych zyc. Silnym argumentem jest to, ze malo co mnie dziwi. Z wrozb przez krysztalowa kule “online” wyszlo mi, ze przeszedlem juz bardzo wiele wcielen, co by potwierdzalo ze prawie wszystkie glupoty i dziwactwa widzialem, dlatego nie wzbudzaja one we mnie zdziwienia.
Klopotem oczywiscie jest to, ze nie uwazam z tego powodu nic za nienormalne… i rowniez nic za normalne. Tak wiec nagi facet, jadacy rowerem z predkoscia 50km/h, otrzymujacy mandat z fotoradaru, powoduje u mnie szczery podziw i ani cienia oburzenia LINK
Podobno przez pare lat od kiedy nauczylem sie mowic, powtarzalem ze mialem byc bogaty, poza tym pierwsze dnie w szkole zostaly ukoronowane stwierdzeniem, ze jak bede duzy to wysadze wszystkie szkoly w powietrze… Zdaje mi sie ze jedno z tych dzieciecych marzen mi przeszlo… ale nie moge byc pewien.
Rozdzial x. Blek boks
Czyli czym sie rozni moja nowa komorka z “wajerlesem” od rozdzki Gandalfa z wladcy pierscienia lub cudow Jezusa. Komputery kieszonkowe (czyli telefony komorkowe) rozpoznaja glos i odpowiadaja rowniez ludzkim glosem, na pytania o pogode, o kalendarz i o wiele roznych rzeczy. Auto samo parkuje tylem. Komputery sa juz tak zaawansowane, ze mozna jedynie korzystac z kalkuilatora, worda i eksela zeby nie zeswirowac (no bo w koncu komputery mierza czasteczki higsa w Cernie, symuluja wypadki samochodowe i wytwarzaja google i google maps).
Rozdzial x+1. Cudze zycie
Jak ma sie za duzo czasu, to zawsze mozna troche zmarnowac zajmujac sie cudzym zyciem. Jako ze jednak troche nie wypada zajmowac sie zyciem bliskich i znajomych, zawsze mozna kupic sobie oglupiajaca gazetke lub obejrzec fascynujaca ciekawy program o czlowieku ktory ze zlosci ze w sklepie nie ma sera, ugryzl sie sam w tylek.
Calkowicie zaskakuje mnie jednak istnieje wielu gazet i portali ktore zajmuja sie jedynie cudzym zyciem.
Rozdzial x+2. Bezsens zycia
Wiekszosc ludzi tego nie wie, jednak zostalo to udowodnione i bardzo latwo to sprawdzic. Dzieci to nie polglowki. Jesli dorosli cos robia, np walkuja ciasto, wbijaja gwozdzie lub sprzataja, to dzieci sa bardzo chetne do nauki i pomocy, poniewaz wystepuje u nich nadmiar czasu. Niestety dziecko od razu zauwazy ze plastikowym mlotkiem nic nie zdziala.
U doroslych sprawa ma sie podobnie. Mianowicie swojego czasu, kiedy jeszcze praca ludzi dawala efekty w miare bezposrednie, kiedy zycie polegalo na dbaniu u trudne do zdobycia przedmioty, oraz zdobywanie jedzenia, wtedy dzialanie i efekt stanowily logiczna calosc i nadawaly zyciu sens.
Teraz jednak praca duzej czesci ludzi w ogole nie ma sensu. Chodzi tu zarowno o prace zarobkowa, jak i rozne inne obowiazki wobec urzedow. Aby uzyskac nowy dowod osobisty, potrzebujemy ok 2 dni, kilku formularzy, kilka oplat, no i postac w kolejce. Jednak czy naprawde taki dowod jest nam w ogole do czegos potrzebny… nad tym juz nikt sie nie zastanawia.
Dodatkowo, jesli rzad (czyli niby spoleczenstwo) narzuca na nas taki obowiazek, to chyba dowody osobiste i “uslugi” urzedowe powinny byc proste i bezplatne.
Rozdzial y. Upraszczanie i ulatwianie jako cel
Nie wiem jakie inni maja cele w zyciu. Moim celem, miedzy innymi, jest upraszczanie i ulatwianie. Naiwnie myslalem ze kazdy ma taki cel (w gornej czesci listy priorytetowej). Mimo ze nawet w biblii jest o prostowaniu sciezek, jak cala reszta innych ksiazek, lezy pomiedzy przygodowkami.
Tak wiec cale dalsze logiczne rozumowanie jest bledne, bo zalozenie jest bledne. Radary na drogach, miliony formularzy, 7 i pol progu podatkowego, no i 34 rodzaje podatkow i oplat. Nie znam nikogo kto moze wymienic nazwy ministerstw, a proba wylistowania nazw urzedow i innych budzetowych narosli jest po prostu nie mozliwa.
Rozdzial y+1. Bizantynizm czyli formalizm i biurokracja
Jesli prawnik w sprawie karnej (szczegolnie), a rowniez w jakiejkolwiek innej, pierwsze co mowi to ze najpierw “rozpatrzy kwestie formalna”, to znaczy ze w ogole nie ma zamiaru dyskutowac o winie swojego klienta, tylko ma zamiar anulowac cala sprawe z powodu brakujacego przecinka, blednej daty, brakujacego stempla lub podpisu…
Moze tragizm tego faktu jeszcze nie dociera do czytajacego, ale w skrocie chodzi o to, ze nie jest wazne czy oskarzony jest winny czy nie, wazne jest jednak czy formularz jest dobrze wypelniony.
Jeszcze bardziej uproszcze spojrzenie na te kwestie, czyli brak stempla, faktycznie bezposrednio przenosi sie na to czy komus zostanie udowodnione przestepstwo czy nie…
Tak tak ! Niektorzy z was juz pewnie sie domyslili, ze milion swiadkow, nagrania z kamer HD i glowa ofiary znaleziona w lodowce oskarzonej osoby nie ma tu nic do rzeczy !
Kto mieczem wojuje od miecza ginie… Nie jest niczym nowym wkurzanie Policjantow pytaniami i prawidlowosc pomiaru, homologacje radaru itp (co oczywiscie nie jest w zaden sposob nie dotyczy osob, ani sluzby policyjnej, tylko glupiego systemu). To jest jednak tylko wierzcholek gory lodowej. Wielokrotnie slyszalem ze fotoradary zwiekszaja bezpieczenstwo na drodze… to jeden z wiekszych idiotyzmow jakie slyszalem, a slyszalem wiele. Pytanie jest jednak, jakie badania (oczywiscie naukowe) potwierdzaja ze 50km/h jest bezpieczniejsze niz 60km/h, albo dlaczego poza terenem zabudowanym jest 90km/h a nie np 100km/h. Dlaczego na autostradzie mozna jechac 140km/h, podczas kiedy zwezenie z 3 pasow na 2, powoduje zmniejszenie predkosci do 60km/h…
Juz nie wspominam, ze przydaly by sie badania dlaczego ograniczenia predkosci znajduja sie w tych a nie innych miejscach i dlaczego wlasnie sa takie jakie sa… Zakladam ze kazde miejsce poza terenem zabudowanym, w ktorym postawiono znak ograniczenia predkosci ponizej domyslnej predkosci 90km/h jest poparty 50 letnimi badaniami natezenia ruchu, wypadkow drogowych, jakosci nawierzchni itp.
Jesli jednak takiej dokumentacji nie ma, to uwazam ze te znaki sa bezpodstawnie ustawione, przez co uwazam je za nielegalne.
Jesli ktos chce mnie przekonac ze jest inaczej, prosze bardzo, ale nie bedzie prosto :D
Rozdzial y+2. Nowomowa
Definicja nowomowa jest juz jakby stara, ale mimo to ludzie jakos wciaz sobie z tym nie radza. Jako przedstawiciel naukowcow z grupy scislowcow, zwykle staram sie rzeczy zrozumiec, przynajmniej na tyle na ile moge cos pojac w krotkim czasie. Klopot w tej dociekliwosci jest taki, ze po pierwsze definicje i jezyk musza byc jasne i z gory okreslone. Nie jestem tutaj przesadnym formalista, ale wole wyjasnic niescislosci, zanim bede budowal na nich logiczna konstrukcje.
Tak wiec, jesli czegos nie rozumiem, to po prostu pytam… w koncu jesli ktos chce mnie do czegos przekonac, musi sie postarac :D
“Taka jest konieczność społeczna”… czyli ze niby co ?
Jako ze jestem chetny do wspolpracy, postaram sie to rozgryzc, bez przesadnego ironizowania. Rozumiem ze koniecznosc spoleczna, powoduje ze jakas decyzja jest konieczna, z powodow spolecznych. Sprawa sie wydaje banalna, ale co to sa powody spoleczne ?
“Sprawiedliwosc spoleczna”. Do tego niestety nie moge nic dodac, nic ujac. Juz zostalo wielokrotnie powiedziane, ze sprawiedliwosc jest jedna, a sprawiedliwosc polaczone z przymiotnikiem spoleczna, najwidocznie ta sprawiedliwoscia nie jest… bo jesli by byla to nie trzeba by “spolecznej” dodawac.
To jest podobne do “prawdy obiektywnej” lub “prawdy absolutnej” (mozna dorzucic jeszcze prawde rzeczywista), ktore chyba sa podobne do prawdy, ale jednak cos jest z nimi nie tak.
Pojecie “programu spolecznego” lub “porzadku spolecznego” podchodzi mi tu duzo bardziej, mimo ze wszystkie te pojecia wymagaja jakiejs normalnej definicji.
Rozdzial y+3, Oplaty
Kupilem lody we waflu i usiadlem przy stoliku, poniewaz zdecydowalem sie jednak wypic jeszcze kawe na miejscu.
Rozdzial z. Zmiany
Wiadomo kiedy sie urodzilem, wiec przezylem kryzyz zmiany systemu spolecznego ok roku 90, ok roku 95 byl kryzys ogolny finansowy. Okolo 2001 byl kryzys dot.com. W 2008 zaczal sie kryzys subprime, polaczony z kryzysem rynku budowlanego glownie w USA. mozna rowniez wymienic kryzys 2010 w finansach niektorych krajow europejskich.